tymczasem niemalże cały film jest zwykłym ponurym romansidłem ze zgorzkniałą babą w
roli głównej. Szkoda, że skupili się wyłącznie na tych wątkach, mogli poświęcić temu
powiedzmy pół godziny, ale reszta powinna być o tym co każdy chciał zobaczyć - o jej pracy.
Też tak myślę. Myślałam, że bardziej skupią się na jej osiągnięciach, zmianach jakie wprowadziła do świata mody. W sumie to tylko końcówka mnie zadowoliła, kiedy było pokazane jak wpada w wir pracy, niektóre modele, klasyki przez nią wprowadzone. Mogli by w tytule wstawić prefiks 'Miłość' czy coś w tym stylu aby nadać filmu konkretny charakter.
No właśnie, człowiek się spodziewa usłyszeć coś o jej pracy, ubraniach i biżuterii, a tymczasem mamy tu historię miłosną. Mi się też tylko końcówka podobała, gdzie było widać kilka jej kreacji.
Jednak i tak po obejrzeniu filmu nie wiadomo nic o jej karierze.
ja się dowiedziałam czegoś ciekawego o jej karierze. np. tego, że zaczynała jako utrzymanka jakiegoś bogatego barona. o ile to prawda, bo film wydaje mi się dosyć powierzchowny i chyba mija się z niektórymi faktami z jej biografi.
Zgadzam się z założycielką tematu. Trochę zmarnowany potencjał filmu, jedyny powód dla którego dotrwałam do końca to świetna rola Audrey.
nie pojawia się ani razu motyw antysemityzmu i poparcia dla polityki nazistowskiej owej Panienki.
Dokładnie, Audrey dobrze zagrała i pasowała do tej roli, w ogóle cała obsada według mnie dobra. Jednak film pokazuje tylko miłosne historie Coco, nic więcej o jej życiu (czyli tego co powinno być w jej biografii nie ma). Zaczyna się praktycznie od tego, jak poznała pierwszego faceta, a kończy pokazaną przez chwilę marną sceną pokazu...
oryginalny tytuł tego filmu to "Coco avant Chanel" a więc "Coco PRZED Chanel" - co jednoznacznie wskazuje że w filmie będzie mowa o początkach kariery Chanel. Oczywiście nasi dystrybutorzy jak zwykle przetłumaczyli po swojemu i stąd może zawiedzione oczekiwania niektórych widzów, którzy spodziewali się obejrzeć całą historię Chanel.
no to rzeczywiście, prawidłowo przetłumaczony tytuł zaoszczędziłby wielu osobom rozczarowania
Tytuł nie jest aż tak daleki od oryginału, multum biografii jest o życiu przed wielką karierą, polscy dystrybutorzy gorsze historie mają na swoim koncie. Mnie film się podobał niesamowicie, czego w ogóle się nie spodziewałam, totalnie wzruszyła mnie jej historia, bardziej jako kobiety niekochanej, niechcianej, odrzuconej, a jednocześnie silnej, która do wszystkiego doszła sama, jeśli nie finansami, to chociaż pomysłem. Z powodzeniem jednak gatunkowo można zaklasyfikować również jako romans.
Racja, tylko prawidłowe przetłumaczenie tytułu filmu mogłaby nastawić widza na to co zobaczy, niestety też lekko się zawiodłem. Piękny, klimatyczny, ale więcej w nim melodramatu niż biografii o powstaniu wielkiego imperium mody. Troszkę zawyżając (za scenografię, muzykę i dobre aktorstwo) zostawiam 7/10